Zdrada to jedno z najboleśniejszych doświadczeń. Kryzys, z którego wiele par nigdy się nie podnosi. A może gdybyśmy tylko umieli spojrzeć na nią inaczej, mniej stereotypowo, mogłaby się stać początkiem zmian prowadzących nas do prawdziwego spełnienia? Nikt nie chce być zdradzony. Nigdy. To jasne jak słońce. A jednocześnie chyba nie ma człowieka, który nie został kiedyś zdradzony. Chociaż jedna ze znanych mi dam, zupełnie serio mówiła, że nigdy nie cierpiała z miłości, bo zawsze wybierała mężczyzn, którzy byli w niej zakochani. Szczęść Boże. Udało się jej zachować iluzję o swojej mądrości, sprycie i nietykalności psychicznej. Ale taka postawa wskazuje na wielki, nieświadomy lęk przed odrzuceniem i zranieniem. Większość z nas, mam nadzieję, jest trochę bardziej otwarta wobec samych siebie i umie uczciwie przyznać, że zdarzało się nam chcieć kogoś, kto nas nie chciał, albo zostać rzuconym lub zdradzonym. Temat zdrady to jeden z lejtmotywów naszego życia. Nieustannie obecny w literaturze, teatrze, kinie. W poważnych dziełach o naturze ludzkiej i w formach nieco lżejszych. W rozmowach kobiet. I - tak, tak, Moja Droga - mężczyzn również. [fragment Wstępu]